niedziela, 21 grudnia 2014

w dolinie Muminków


Czas świątecznych powtórek nastał wszędzie, a ponieważ sądząc po ilości weekendowych życzeń, gdzieniegdzie Święta już się rozpoczęły, przypominam te sprzed dwóch lat rozpoczynając tu serię bożonarodzeniowych życzeń, która jeszcze chwilę trwać będzie - pewnie aż do czasu odnalezienia Teodora.  



Śnieg właśnie przestał padać. Paszczak dreptał, brnąc po kolana w miękkim puchu w miejscu, gdzie jeszcze niedawno, jesienią, była ścieżka nad rzekę. Był zły. To całe przebudzenie w środku zimowego snu, to przecież zupełnie wbrew naturze, na dodatek zimą, nie złapie żadnego motyla do swojej kolekcji.
A wszystko zaczęło się od listu wsuniętego pod drzwi werandy. Emma, woźna z teatru na mieliźnie, właśnie teraz przesłała Tatusiowi Muminka zagubione listy i wspomnienia, potrzebne do ukończenia jego książki – grubej biografii inspicjenta Filifionka, tak mądrej, że nikt nawet nie próbował przeczytać pierwszego rozdziału. Wszyscy wokół wiedzieli, że Tatuś pracował nad nią przez całe lato, i teraz, kiedy gruba koperta upadła z hukiem na drewnianą podłogę werandy, nie pozostało mu nic innego, niż ocknąć się z długiego zimowego snu, żeby sprawdzić jej zawartość. Zapach jagodowej herbaty, którą z wielkim trudem zaparzył sobie, bez pomocy Mamusi Muminka, aby w spokoju poznać głęboko skrywane losy Filifionka, wyrwał ze snu po kolei wszystkich. Najpierw Włóczykija, którego czujny sen przerwany został w chwili, kiedy odkrywał kolejny nieznany ląd i witał się z tubylczymi Hatifnatami, a ci właśnie parzyli mu herbatę. Potem Mamusię, która we śnie z przerażeniem zrozumiała, że ktoś korzysta z jej imbryka. A na końcu Muminka, bo Włóczykij radośnie zagrał na organkach i tym samym zbudził przyjaciela. Ryjek przewrócił się na to na drugi bok, ale zaczął chrapać tak donośnie, że pobudka Mimbli i Małej Mi, Migotka i Panny Migotki była tylko kwestią czasu.
Paszczak wydreptując ścieżynkę w śnieżnym puchu, wściekał się, że organki Włóczykija i okrzyki Muminka brzmiały na tyle głośno i długo, że zbudziły i jego. A kiedy otworzył oko, ujrzał znikające w w zagajniku postaci przyjaciół i zaraz potem Ryjka, który wrzeszcząc wniebogłosy, jak się wydaje, ubolewał, że znowu go zostawili. W ten sposób obudziła się cała Dolina Muminków, długowłose duszki strzegące drzew, myszy polne, mrówki, robaki i wszystkie małe stworzonka, które przez moment żyły w przekonaniu, że to już wiosna, lecz kiedy przejrzały na lekko zaspane oczy, ujrzały śnieg i rozczarowane tym stanem rzeczy, westchnęły głośno. Tak, jakby odetchnęła ziemia.
Mama Muminka szybko zdecydowała, że mimo tej dziwnej pory roku, nie ma nic lepszego niż gorąca kawa na śniadanie, i zaczęła ją parzyć w takich ilościach, że wesprzeć mogła nie tylko domowników, ale i każde stworzonko przemykające pod domem, a te zbiegły zewsząd, bo zapach palonego ziarna ogarnął całą dolinę. Tatuś zaś mamrocząc coś pod nosem, przeglądał rozgorączkowany zawartość przesyłki Emmy.Bo były w niej opowieści niesłychane. A to, o księciu duńskim, który o prawdę i uczciwość dla wszystkich walczył, a ci go o szaleństwo posądzali i marnie skończył. A to o córce króla jakowejś, co bratu pogrzeb wyprawić chciała i też strasznie się to dla niej skończyło. A to o chłopcu z ciepłego kraju, co w biedzie się urodził, i wciąż o miłości mówił, a potem chodzili za nim, bo cuda czynił naokoło. I ten też źle skończył, więc Tatuś Muminka zmarszczył brwi, próbując pojąć skąd te złe zakończenia się biorą. Ale nie wiedział.
W każdym razie Dolina Muminków nie spała w środku zimy. Mamusia Muminka krzątała się po kuchni, wraz z Migotką, która co rusz to zmieniała kolor, gdyż po przebudzeniu nastroje mogą być najprzeróżniejsze. Mimbla zaśmiewała się z Paszczaka, który w swej długiej sukni wciąż przebijał się przez śnieg, by spróbować muminkowej kawy, Migotek krążył po werandzie powtarzając, że takie niezwykłe przebudzenie, wymaga zebrania wszystkich mieszkańców doliny, na którym on – Migotek, powinien oczywiście zostać przewodniczącym. A Mała Mi siedząc na dzbanku od mleka krzyczała: „zimno, zimno, ale się dzieje”. Mama Muminka zerkała czasem przez okno, próbując wypatrzeć coś w gęstych gałęziach zagajnika, a Tatuś nabił fajkę. Wiadomo przecież, że kawa i fajka, to najpiękniejsze spełnienie dnia, żeby nie wiem nawet jak krótkiego, bo nagle zaczął zapadać zmrok.
Złocisty księżyc wzbił się ponad horyzont, a niebo zaiskrzyło się gwiazdami. W oddali, wszyscy mieszkańcy doliny dostrzegli zbliżające się coś. To coś skrzyło się lampionami, których blask pływał swobodnie po śnieżnej połaci. Mała Mi krzyknęła: „na pewno wszyscy umrzemy”, Mimbla zaśmiała się jak zawsze, Migotek zaproponował zebranie, a Panna Migotka przylgnęła nosem do okna, z nadzieją oczekując swego rycerza. 
Tatuś Muminka spokojnie odłożył gazetę krzyczącą tytułami o pobudce w dolinie Muminków i udał się na werandę, by przyrządzić kruszon w wielkiej wazie. Mama Muminka, po przyniesieniu z piwnicy słojów z konfiturami, zaczęła rozczyniać ciasto na naleśniki. Muminek z Włóczykijem zbliżali się zaś, błyskając kolorowymi lampionami. W końcu, wśród krzyków i wyrzutów Ryjka, śmiechów Mimbli, złośliwych docinków Małej Mi, desperackiego narzekania Paszczaka, stanowczych wezwań Migotka stanęli u stóp werandy. Wszystko umilkło. 
Włóczykij zagrał na organkach: „Wszystkie małe stworzonka wiążą kokardkę na ogonie” i obaj postawili, przyniesioną właśnie, otuloną śniegiem wielką zieloną jodłę. Zawieszone na niej ogniste lampiony podświetlały zmrożone szyszki, jabłka, śliwki, czereśnie i cytryny tak, jakby księżyc i gwiazdy zstąpiły na dolinę Muminków, aby rozświetlić mroźną zimową noc. Zewsząd wyjrzały wszystkie stworzenia i oniemiałe patrzyły na strzeliste, błyszczące wszystkimi kolorami drzewko. Tatuś Muminka wyniósł wazę z kruszonem, Mamusia – talerze z naleśnikami i wszyscy zgromadzili się przy drzwiach werandy. Z lasu przybyły zwierzęta, ptaki i duszki drzewne z rozwianym włosem. Paszczak zajadał naleśniki, Mała Mi piła kruszon, Migotek liczył skrupulatnie wszystkich obecnych, Ryjek tańczył wokół drzewka, a Mimbla łapała rozbudzone robaczki świętojańskie i sadzała je na jodełce. Dolina żyła racami i ogniami bengalskimi strzelającymi wokół rozświetlonego drzewka. Tatuś Muminka objął Mamusię i szepnął jej do ucha, że w zapiskach Filifionka nazywa się to „Święta”.
Wtedy wśród gwieździstej nocy rozbrzmiały organki Włóczykija: „Wszystkie małe stworzonka wiążą kokardkę na ogonie”. Muminek spojrzał na przyjaciela i na iskrzące się na horyzoncie Góry Skaliste.
- Znowu odchodzisz? – zapytał.
- Za chwilę – odparł Włóczykij poprawiając kapelusz – Może wcześniej spadnie jeszcze trochę śniegu.

Starsza Pani uśmiechnęła się i delikatnie stuknęła koniuszkiem palca w szklaną kulę. Białe płatki zawirowały nad Doliną Muminków.

5 komentarzy:

  1. – Czy chcecie posłuchać pewnej strasznej historii? – zapytał Włóczykij zapalając lampę.
    – Czy bardzo straszna? – zapytał Paszczak.
    – Mniej więcej jak stąd do drzwi albo nawet jeszcze trochę więcej – odparł Włóczykij. – Jeśli to coś mówi, oczywiście.
    – Nie, przeciwnie – odparł Paszczak. – Zacznij opowiadać, to ci powiem, w którym miejscu zacznę się bać.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - HEJ! – POWIEDZIAŁ RYJEK. – ODKRYŁEM CIEKAWĄ ŚCIEŻKĘ.
      WYGLĄDA NIEBEZPIECZNIE.
      - JAK NIEBEZPIECZNIE? – SPYTAŁ MUMINEK.
      - POWIEDZIAŁBYM, ŻE NIEZWYKLE NIEBEZPIECZNIE – ODPARŁ
      RYJEK.
      - W TAKIM RAZIE MUSIMY WZIĄĆ ZE SOBĄ KANAPKI I SOK –
      POSTANOWIŁ MUMINEK.

      Usuń
    2. http://bibsy.pl/f9EXuppg/samotnosc-szybko-sie-nudzi-krzyknal-muminek-zdziwilbys-sie-jak-wielu-ja-lubi-odparl-wloczykij

      Usuń
    3. Nigdy jeszcze nie bawiono się tak wspaniale w Dolinie Muminków.
      Ach, jakże było miło - gdy już wszystko zostało zjedzone i wypite, gdy się już wszyscy
      nagadali o wszystkim i natańczyli do upadłego - wracać do domu o cichej godzinie przed
      wschodem słońca, żeby się wyspać!
      O tej porze Czarodziej odlatuje na koniec świata, a mysia mama wraca do swej norki - oboje
      równie szczęśliwi.
      Lecz może najszczęśliwszy jest Muminek, który z mamusią idzie do domu przez ogród, gdy
      księżyc blednie o świcie, a drzewa poruszają się lekko na porannym wietrze, wiejącym od morza.
      Teraz chłodna jesień wkroczy do Doliny Muminków. Bo inaczej jakże mogłaby znowu
      przyjść wiosna?

      Usuń
    4. http://kubakarys.blog.pl/2013/11/06/391/

      Usuń