niedziela, 29 lipca 2018

trzy kroki naprzód








No i co robimy Panowie oficerowie?
No i co robimy Panie waleczne?
Co robimy kochani?
Spójrzmy trzy kroki naprzód.


Stan posiadania.

-----
Mamy obalony system, mamy zniechęcony i skłócony lud uliczny, mamy podzielone społeczeństwo, tak bardzo podzielone, że ojciec z synem do stołu nie siada, a zasypanie tego rowu potrwa lata. Podobnie jak odbudowa sądownictwa, chyba że ktoś ma jakiś pomysł. Mamy niesprawną opozycję, przerośnięte ego wszystkich jej uczestników i żadnej propozycji dla tych, którzy nie widzą nadziei.
Mamy Polskę w rozsypce po każdej ze stron i brutalny dziki hejt jednych wobec drugich. Bardzo podobny ze stron obu.
A tu trzeba żyć będzie dalej w tej Polsce podzielonej.
I prawo odbudować. I się od wojny polsko - polskiej oderwać w końcu, bo nie ma innego wyjścia.
Popatrzcie trzy kroki naprzód.

Ulica.
-----
Jakiś pomysł? Ja wiem - "obalić dyktaturę", tylko jak widać ulica tego nie uczyni. Oczywiście ulica to piękny znak dla świata, dla Europy, piękny znak dla nas samych - widzimy naszą jedność, solidarność, wspólnotę ale arogancja drugiej strony mówi - olewamy, mamy sondaże, mamy władzę, mamy wszystko.
Ja naturalnie mówię - nic nie jest wieczne, ale pytam nie tylko jak wrócić do normalności, ale też jak tę normalność ustanowić. Jak sprawić, żeby ojciec z synem do stołu usiedli, a sądownictwo na powrót sądownictwem się stało.
Prawem i sprawiedliwością.

Trzy kroki naprzód.
-----
Wyobraźmy sobie wygrane wybory. Te samorządowe są niezmiernie ważne ze względu na to, że szable się wreszcie policzy bez mało wiarygodnych sondaży i się może okazać, że suweren wybiera inaczej. Tym bardziej to ważne, że ludzie ulicy będą na listach i zechcą zmieniać swoje małe ojczyzny.
Ale potem są następne. I co się stanie?
Słyszę i sam poniekąd powtarzam, że wybór marny. No ale wyobrażajmy sobie dalej, że cud się stanie i się "ega" pochowają i naród zjednoczony stanie ramię w ramię.
Albo mądrze.
I lądujemy w tym rowie mariańskim podzielenia, w tym świecie obrażonych policjantów ( no przysięgam, ze takie rzeczy to chyba tylko w Warszawie, bo u nas jest mądrze i ze zrozumieniem wzajemnym), obrażonej ulicy, upokorzonych wszystkich i żądnych odwetu beneficjentów dobrej zmiany.
I stajemy tak obrażeni i wściekli wszyscy na cały świat, sami na siebie, umęczeni wojną, która nie wygaśnie.
I co dalej?
Wojna nie wygaśnie, bo nie może, bo ją nakręcamy i eskalujemy nie bacząc na konsekwencje. Bo się nie chcemy pięknie różnić. Oni też. I tak stoimy okopani na własnych pozycjach nie patrząc w przyszłość.
Ta nasza wspólna przyszłość musi być jednak przecież jak najmniej poróżniona i przynajmniej do tej jednej rzeczy trzeba wszystkich przekonać.
Nie bacząc na to, kto po której stronie dzisiaj stoi.

Zadra zdrady
-----
I tak jest - no mercy. Zepsuliście Polskę. Demagogią, kłamstwem, agresją i nie ma litości, bo się stało i nie odstanie. Nie da się odzobaczyć, zapomnieć, a przede wszystkim żyć bez odebranej brutalnie nocnymi glosowaniami równowagi. Wy wiecie, że ludzie coraz bardziej rozumieją co się stało, że konstytucja podeptana i nie ma odwrotu.
Wiecie i nie reagujecie - i jak tu rozmawiać?
A chciałbym,żebyśmy mówili MY wreszcie.
My - nasza wspólna Polska.
I się nie da.
Straszne to wszystko. Okropne.
Ale bez względu na to wszystko musimy sobie z tym poradzić.
Czas powiedzieć stop!
Koniec!
Zacznijmy rozmawiać.

Wszyscy ze wszystkimi.

fot. pxhere.com