poniedziałek, 16 lutego 2015

w proste fakty



Ja nie będę pisał o "publikacji" Wprost poza tym, co konieczne, bo to raczej sprawa dla Rady Etyki Mediów. Ale wpierw małe przypomnienie.
Ze dwa tygodnie temu Wprost "puszcza bąka" o molestowaniu i mobbingu nie nazywając nikogo po imieniu ale uruchamiając kolegę Poliszynela, który po garbatemu wskazuje sprawcę, a tzw. środowisko huczy konkretnymi nazwiskami, które bez żenady padają wskazując na sztandar jednej z największych telewizyjnych stacji. Stacji, która zupelnie przypadkiem na dniach czy tygodniach ma zostać sprzedana inwestorowi z zagranicy jak się Państwo domyślacie raczej nie za "pisiąt" groszy. Stacja broni się przed Poliszynelem, a sztandar zostaje zwinięty, aż w weekend bucha, że Wprost walnie personalnie w ów - wskazany przez życzliwych - sztandar. I rozdziawione gęby spodziewając się pikantnych szczegółów kopulacji na wreszcie czystym "faktowym" stole - dostają coś z zupełnie innej beczki.  
Tekst tej publikacji jest skandalicznie źle przygotowany, infantylny, słaby oraz sklecony w naprędce, bo tak naprawdę mógłby stanowić podstawę do rozpoczęcia dokumentacji (we Wprost się to zdaje się nazywa dziennikarskie śledztwo). NIe będę wyliczał bzdur i insynuacji i mimochodnych pomówień, które tekst zawiera, bo jestem pewien, że sami Państwo rozebraliście go na czynniki pierwsze. Choć przyznam, że zestawienie pozostawionej na stole, nomen omen, ubabranej białym proszkiem karty kredytowej z zacieraniem śladów w postaci worka rozbitych telefonów i połamanych sim kart jedzie Pythonem Monty. 
W każdym razie zarysowany zostaje obrazek, który mówi jasno i aż nadto o jego twórcach. Obrazek oczywiście "wprost" nie podany - czołowego polskiego dziennikarza, który spółkuje z 29-latką i jej psem na woreczkach z kokainą oglądając orgie z udziałem konia, waląc przy tym młotkiem w telefony komórkowe, które mogłyby wskazać jego powiązania z tuszującą sprawę policją, a być może jeszcze gorzej, bo jeśli w następnym odcinku nie będzie Putina, Al-Kaidy albo co najmniej jakiegoś ministra obecnego rządu, to uznam, że słabo to szyte jednak jest. W każdym razie zestawienie rzekomego molestowania i tarzania się koce czy amfie doprowadziło do znanej i uwielbianej przez mnie skądinąd sytuacji: opluj zawsze coś przylgnie. 
Znacie ten kawał jak stówa zginęła, kiedy dwaj kumple wódkę pili. I jeden dzwoni do drugiego mówiąc że zginęła, a byli tylko we dwóch. Tamten się tłumaczy i tłumaczy, aż w końcu z ust fospodarza pada tekst, że stówa się znalazła za kanapą - ale rozumiesz niesmak pozostał. Tutaj, co by się nie stało - niesmak pozostanie u moich ukochanych: Miećki i Helki, bo porządny przecież człowiek ale jak się bliżej przyjrzeć też świnia.
To jednak nie wszystko. Bo burza się przy okazji rozpętała dotycząca mobbingu, molestingu i wszystkich innych "ingów", na przykładzie oczywiście tej jednej, nie wskazanej przecież z imienia i nazwiska redakcji. Opluj zawsze coś przylgnie, a ubabrany stół urośnie do rangi symbolu. A zatem analizuje się słowa Kamila z dzisiejszego wywiadu w TOK FM w przód i w tył rozważając, czy wolno krzyczeć, i w ogóle co wolno, a czego nie wolno. I jak to tam w tych mediach naprawdę wygląda, drą się na siebie i klepią się po tyłkach? 
Wiecie, znałem kiedyś jednego faceta, który jechał windą z taśmą (wtedy jeszcze z taśmą) na emisję i ta winda zatrzymywala się na każdym piętrze. Absolutnie każdym od siódmego w dół, a on spokojnie stał, żartowaliśmy, gadaliśmy o sprawach trzecich, aż w końcu na pierwszym piętrze nie wytrzymał i wybiegł z windy - mówiąc jednak przy tym nadal spokojnie - sorry muszę lecieć, bo mi zostały 43 sekundy do emisji. Twardy jak skała.
Z drugiej strony, wiecie co to jest suszarka? Sir Alex Ferguson - jeden z najlepszych trenerów w historii piłki - związany przez cale życie z Manchesterem United stosował suszarkę, kiedy nie był zadowolony z gry jakiegoś piłkarza. Zbliżał się do jego twarzy, dotykał prawie nosem jego nosa i zaczynał krzyczeć. I nic to, bo piłkarze i tak poszliby za nim w ogień. I wygrali wszystko, co mieli do wygrania.
Telewizja i piłka nożna wbrew pozorom mają wiele wspólnego. Są trenerzy, którzy głaszczą i osiągają sukces, są też tacy jak sir Alex, który pogłaskać też potrafił tylko o tym się nie mówi. Tak samo jak w telewizji. To wszystko sztuka motywacji, a oceniają to widzowie, kibice, a wyniki dopełniają całości. Oceniają kombinację: ambicji, profesjonalizmu, talentu i zespołowej gigantycznej pracy. Pracy nie - z całym szacunkiem - w fabryce gwoździ, ale w instytucji, która twórcza ma być, kreatywna i w której nie da się niczego naprzód policzyć, zatem jej warunki są nieco inne. Tak samo jak w piłce.
Żal mi Kamila. Mam takie dziwne wrażenie, że stał się ofiarą nie swojej wojny. Żal mi "stacji matki", w ktorej spędziłem wiele lat, bo sukces tej kampanii zdaje się być nieunikniony, obawiam się bowiem, że to dopiero początek. 
Przykro tylko, że dzisiaj żaden program informacyjny nie napomknął nawet słowem o tym, o czym wszyscy teraz mówią. Łącznie z Kamilowi macierzystą.
Bez solidarności.
Bez komentarza. 
Bez sensu.                 
I nic się nie stanie i wszyscy o tym wiemy. Absolutnie nic. 

5 komentarzy:

  1. Aha. Pan Wojtek Krzyżaniak rzucił wspaniałą myślą, że być może był to plan "Mamy cię", to co opisał Latkowski i myślę sobie, że gdyby tak było, mogłaby to być jedna z najlepszych telewizyjnie rzeczy, jaką widziałem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i stał się ofiarą nieswojej wojny, ale nie niewinną. Uwierz mi. Molestował. Wiedzą o tym wszyscy, którzy z nim pracowali. A stacja matka skutecznie przez lata te sprawy tuszowała. To nie chodzi o krzykniecie na Rurka, tu chodzi o skandaliczne zachowania wobec podległych mu kobiet. Nic tego nie usprawiedliwia, ani motywowanie zespołu ani wzbudzanie jego kreatywnosci. Sorry. Naprawdę chcesz bronić kogoś takiego?

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz, marzyłby mi się świat, w którym Kamil ma prawo do obrony. Znam Kamila słabo i szczerze powiem nie jest gwiazdą mojego socjogramu ale to co piszesz wpisuje się w wyrok bez prawa do obrony. Ty wiesz i mam Ci uwierzyć. A niby dlaczego? Chodziłem po tych samych korytarzach, słuchałem tych samych opowieści, spotykałem tych samych ludzi. Jeśli wiesz o molestowaniu, a tego nie zgłaszasz, to popełniasz przestępstwo. Zdajesz sobie z tego sprawę? Więc jeśli wiesz to od dawna, a nie od dzisiaj, bo zakładam, że we wproście tego nie wyczytałeś - jesteś tak samo winny. Jeśli to oczywiście prawda. Proponuję złożyć zawiadomienie do prokuratury. I tu chodzi o uczciwość, a nie - "wiedzą o tym wszyscy". Wszyscy to nikt, tym bardziej, że z Twoich słów wynika, że tę wiedzę ukrywali. Skończmy wreszcie z pluciem bez jakiejkolwqiek odpowiedzialności za słowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego nikt nie powiedział wprost? Tak ja Anna Kowalska byłam molestowana tak a tak przez Durczoka ? Co to Yeti wszyscy mówią nikt nie widział! To słabe strasznie każda kurwa rzuca kamień bo ST zapłacił bo ma w tym interes ! A tępi ludzie czytają tekst pseudo publicystyczny a tak narawde w powieściach Witkowskiego jest więcej prawdy ! Pozdrawiam anonimy bez jaj którzy Honoru nie mają i jaj i podpisać się boją !
    Wilgosz Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie w POLSCE! A do @ ANONIMOWEGO: - napisze przez TY, bo nie wiem, czy Pan, czy Pani: Wiec gdzie TY (!) byles przez te wszystkie lata??? A gdzie byli Ci 'wszyscy', o ktorych piszesz, ktorzy ponoc 'wiedzieli'??? GDZIE??? I zacytuje Kube: "Proponuję złożyć zawiadomienie do prokuratury. (...) Skończmy wreszcie z pluciem bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowa.". I co , wystarczy Ci cywilnej odwagi??? Poniesiesz odpowiedzialnosc za Twoje oskarzenia??? Bardzo w to watpie, Anonimowy. Tu na tym blogu nie starczylo nawet na podanie imienia, badz nazwiska. A to dlaczego? Anna Lewandowska

    PS. Kuba - DZIEKI za ten post. Mnie tez brakuje takiej zwyklej, ludzkiej, no moze nawet dziennikarskiej solidarnosci. No i przede wszystkim: Czy juz nie istnieje zasada domniemania niewinnosci? Dlaczego trzeba udowodnic, tak a priori, ze nie jest sie wielbladem? Czy Durczok jest juz oskarzony? Albo co gorsza: Czy 'wyrok' juz zapadl? Bezapelacyjnie ostateczny? Przeraza mnie, ze to wlasnie ktos taki, jak Latkowski - z jego bardzo watpliwa przeszloscia - stylizowany jest, i to od wielu miesiecy, juz przy tej absurdalnej 'aferze tasmowej', na Glownego Moralizatora i Odnowiciela Naszej Najjasniejszej Rzeczpospolitej. Tyle tylko, ze ktos te gadzinowke - bo z rzetelnym warsztatem dziennikarskim wiekszosc tekstow tej 'pseudo-Gazety' nie ma nic wspolnego - niestety kupuje. 'O tempora, o mores'.

    PS 2: Kuba, Bardzo Cie przepraszam, ze w moich komentarzach do Ciebie nie uzywam polskich znakow, ale wszelkie proby ich ustawienia, powoduja ogromny balagan w mojej klawiaturze i calym systemie, co bardzo utrudnialoby mi moja aktywnosc zawodowa. Serdecznie Cie pozdrawiam, Ania L.

    OdpowiedzUsuń