środa, 28 stycznia 2015

Mógłby Pan to sobie wyobrazić?


Siedemdziesiąta rocznica wyzwolenia Auschwitz-Birkenau. Wszyscy mówią, bo przecież nie wolno zapomnieć.
Każdy ma jakieś swoje własne, prywatne wspomnienia.
Bo zwiedzał piekło. Bo widział piekło. Bo był w piekle.
Byłem w Birkenau tylko raz, depcząc pogańsko ślady Stelli i Tosi, które przeżyły. I nieustalonej liczby zamordowanych milionów.
Byłem na rampie w Birkenau, tak jak miliony innych turystów. Tam gdzie każdy kamień płacze.
Byłem w muzeum piekła. 
Kiedyś jeden ocalały Żyd, który przyjechał z Izraela zapytał: Mógłby Pan to sobie wyobrazić? Mógłby Pan? 
I zamilkłem, bo nie mógłbym. Nikt by nie mógł.
Ja trochę nie potrafię o Tym mówić, bo kiedy widzę Anię biegnącą "między kroplami deszczu" na fantastycznym zdjęciu Justyny, wyczarowanym przez Piotrka i Luśkę, to znów wydrapuję sobie ranę na ręce, jak wtedy, kiedy godzinami słuchaliśmy z Natalią Stelli, która z tym swoim beznamiętnym spokojem o Tym opowiadała. 
Bez wytchnienia. Bez końca. Bez łez. 
Tylko całe jej wnętrze drżało. Jak wtedy, kiedy zamiast gazu, z prysznica polała się woda. Mógłby Pan to sobie wyobrazić? Mógłby Pan?
Nie mógłbym, bo to jest niewyobrażalne. I za mało na to słów. Nie znam takich słów. 
I tak sobie myślę tylko teraz, tak dodatkowo, o kolejnych miejscach, których nie wolno zapomnieć, gdzie nie było wyzwolenia. Dwa lata temu w takim miejscu byłem i pisałem o tym, choć trochę nie potrafię, bo... trochę nie potrafię.  
A przecież miasteczko takie zwyczajne. Takie czarno – białe, bo śnieg pierwszy spadł właśnie. Nowe domy raczej niż stare – powojenne takie klocki. Sklep, skrzyżowanie, kościół parafialny Najświętszej Marii Panny, zakład pogrzebowy, ryby – co napisane - że stąd, choć miasteczko od wody daleko, LKS Orkan, cerkiew zabytkowa z któregoś tam wieku i środki czystości – import z Niemiec
Miasteczko niby zwyczajne. Tylko kolej wielka jakaś. I przystanek kolejowy i dworzec kolejowy i torów tyle, jakby do fabryki jakiej. Kręci się człowiek gdzieś za skrzyżowaniem na Zamość koło tych torów i trafia cudem prawie na plac duży za murem. 
Plac – źle powiedziane, bo to wzgórze takie, podzielone na pół. Kamieniami obsiane, co w górę idą, a w środku ścieżka, ale płaska, jak korytarz przez morze, tyle, że ona przez kamienie. I włazi się tą ścieżką między to morze kamieni, a ściany niczym fale rosną. Aż hen do nieba rosną. A tu coraz ciemniej i ściany żyć zaczynają i próbują się z nich skulone jakieś postaci wyrwać, choć przecież szans nie mają na to. I głuchy stukot butów własnych się podnosi echem wokół – jakby głosy z piekła narastały. 
I narastają. 
Narastają.

Pół miliona głosów. Może sześćset tysięcy.
Kilka tysięcy ludzi dziennie. 
Tu nikt nawet nie stawiał baraków. 
Tu po prostu zabijano.
Miasteczko nazywa się Bełżec. 


No i na koniec takie jedno wspomnienie jeszcze. Z premiery "Między kroplami deszczu". Popełniłem bowiem piosenkę, która w filmie wystąpiła, a którą pięknie ubrał w nuty Tomek Stroynowski, a zaśpiewała Natalia Schroeder i Ania Federowicz oraz na koniec Wituś Stroynowski - lat naonczas około pięciu. I na tej premierze Wituś stał na krześle przed mikrofonem dłubiąc w nosie i czekając na końcówkę, którą miał wyśpiewać. I tak dłubał w tym nosie zwracając uwagę wszystkich zacnie zebranych, nie wiedząc pewnie za bardzo co się zaraz stanie. I kiedy zaśpiewał na koniec wszystkim nam popłynęły łzy.
Pewnie tak jak wtedy, kiedy działo się wszytko to, o czym śpiewał.    

Tutaj piosenka

PS. Jedynym skazanym w procesie bełżeckim w 1965 roku w Monachium, był pierwszy komendant obozu – Josef Oberhauser. Jedynym świadkiem – jedyny, któremu udało się ocaleć – Rudolf Reder. Komendant Josef Oberhauser został skazany na cztery i pół roku więzienia.

4 komentarze:

  1. Kuba, slowem nie wypowiem, jak bardzo poruszyl mnie ten Twoj wpis. Coz za niesamowita stylistyka. Choc to wszystko, co teraz pisze, jakies takie niestosowne w obliczu tej rocznicy... A we mnie ambiwalecja nie do wypowiedzenia. Jak pewnie wiesz, jestem w Germanii, od ladnych paru lat, niosac tzw. 'kaganek oswiaty' i tu wlasnie zyjac. Tyle tylko, ze w 'tych dniach', to nie jest takie proste. Kuba, dziekuje Ci za Twoje niesamowite teksty. Serdecznie, Ania L.

    OdpowiedzUsuń
  2. Największy twardziel wymięknie przy tym tekście. No i ta piosenka... jak to możliwe, że praktycznie nieznana? Masz inne takie schowane kawałki? Najlepszego, Z.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Piosenka została napisana do mojego filmu. Nie mam niestety żadnego worka z piosenkami, ale pomyślę o tym. Jeszcze raz dzięki.

    OdpowiedzUsuń