piątek, 10 marca 2017

na "gryla"

To nie będzie głęboka analiza polityczna. To będzie opis pewnego systemu zachowań, który przynależy niezwykłej grupie społecznej egzystującej w naszej polskiej kałuży ubłoconych gumiaków i pochyłego drzewa wedle „ponbócka” na rozstaju, którego błockiem z tej kałuży ochlapiemy - mknąc siedemnastoletnim potworem „turbopierdzącym” basowo „Jesteś szalona”. Na „gryla” do kumpla z woja, bo mu baba piąty raz zaciążyła, więc go stać i flachę stawia bimbru, co go w piwnicy pędzi i gada, że nocką pójdziem sąsiadowi psa żywcem zakopać, bo szczeka gnój po nocy. A ja że po co zakopać, jak żywa gadzina, to szpadlem przez łeb i po kłopocie. Dużo by gadać i mało wypić, bo w południe suma, a sobaka jakaś taka nie nasza…taka za ładna, za czysta, za….

A zatem Donald Tusk. Uśmiechnięty Europejczyk w nienagannie skrojonym garniturze, zaprzyjaźniony z przywódcami wielu krajów facet grający w piłkę, z prawem jazdy i pewnie niejednym kontem w banku oraz kartą kredytową, posługujący się biegle komputerem oraz językiem angielskim, wiszący w młodości na kominach i tak normalnie po ludzku sympatyczny. Facet. Zwyczajny facet, który sam robi zakupy. Nawet w Brukseli.

No to jak go cholera lubić.

Zastanawiałem się po co im to było. Po jaką cholerę pakować się, w z góry przegrane i to sromotnie szaleństwo, które kompromituje Polskę - co posła Kaczyńskiego pewnie mało interesuje, ale przede wszystkim kompromituje ich samych. Po co? Z czystej nienawiści? Z czystego prostego i nieskrępowanego pragnienia zemsty? Że niby „Schadenfreude” kieruje bezrefleksyjnie polskim systemem zachowań? Nie, za mało trochę, nawet jak na cynicznych uzurpatorów tkwiących w mrokach średniowiecza przy świecy i samobiczowaniu? I nagle rozbłysła mi w głowie gorącej myśl natrętna jak monotonia marszałka Kuchcińskiego kochanego – to był prezent „dla gryla”.

Siedzem sobie z kumplem z woja i paczamy. Nosz kurna - nasi ido jak burza. Postawili się pańskiej sforze. Polej. Ta baba z brocho to jaja ma. Twarda jest. I patrzcie gratulujo. Dziękujo z kwiatami na lotnisku. A ten wyfiokowany miglanc niemiecki, czy skąd on tam jest to nam ukrad kasę i uciek. I myśli, że my Polacy nie potrafimy? No damy radę. Polej.

Elektorat szanuje, elektorat docenia, elektorat wierzy. Notowania rosną. 

I tylko ubłocony „ponbócek” na dróg rozstaju rozłożył bezradnie ręce i wciąż powtarza – dlaczego?



3 komentarze:

  1. Bogatemu to i kaczor złote jajka znosi! A gryl na bogato, bo za 1500 i 500 w rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę tu częściej zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na premierkę

    Puczu puczu, chlastu chlastu
    Nie mam Tusków jedenastu,
    Ale i tak mam ja Kaczuszkę
    Spłukaną za Pani buźkę.

    Broszka Pani wiele warta,
    Skoro Kaczka tak uparta
    Poszła za nią i wraz z Panią
    Chciała Polskę topić za nią!

    Jest spłukana, zatrwożona,
    W Sejmie krzyczy jak szalona,
    Bo jest zdrajcą Polski zgoła,
    Niechże Pani ją przekona...

    ... że niewarta gry tej świeczka!
    Pójdzie Pani do Tuskseczka,
    Klękać nie trza, starczy słowo
    I Polska kwitnie na nowo!

    OdpowiedzUsuń