niedziela, 3 czerwca 2018

diament...


I tak wylądowaliśmy na płonącym śmietnisku importowanym z całego świata i niczym konający Maciek Chełmicki - wraz ze swymi nadziejami, odwagą i dumą, wraz z żalem za utraconymi bezpowrotnie szansami - brniemy w nim 'nadzy utopieni w mule', który Styksem przecież nie jest.
Tak zamieniwszy poloneza Ogińskiego na disco polo, a chwałę bohaterów na brunatne bojówki nietolerancji - taplamy się w śmieciach i liżąc z goryczą rany śnimy o minionej sławie.


Tym właśnie staliśmy się przez dwa i pół roku - śmietniskiem Europy pełnym cwaniaków od łatwej kasy, hipokryzji i arogancji, którą plują nam cynicznie w twarz przybierając bezwstydnie święte pozy zbawców narodu. Bezwzględnie i bez litości.

To się nam nie należało!
Patrzymy na to z obrzydzeniem i ciągłym niedowierzaniem, że się stało, lecz szata Dejaniry płonie spokojnie na zgarbionym grzbiecie, bo zedrzeć jej sił nie mamy, a i wiary brakuje i wstyd przed nagością.

I co teraz? Czy to już ta granica, co za nią uśmiech pogodny i tyle? Czy to już właśnie umieramy powoli w przyzwoleniu i apatii? W oczekiwaniu?

Maciek Chełmicki nie zmartwychwstanie przecież z morza nie swoich śmieci.
My możemy.

"Wiary dziś życzę Tobie, że zostanie
Bo na tej ziemi jesteś po to właśnie
By z ognia zgliszcza
Mógł powstać dyjament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie
Czy wiesz, że jesteś po to właśnie!
Połóż rękę na sercu
Otwórz oczy szeroko i skacz!
Powiedz: Teraz lub nigdy
Zamiast: Będzie co ma być
I nie czekaj aż głód spełni
Twoje cierpienie! Tak!"

C.K. Norwid





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz