Po
pierwsze - to się robi przede wszystkim bez skrupułów. Po drugie – mówi się:
„prawda cię nie zbawi”. Po trzecie – żeby nie wyglądało nieudolnie - nie jest
to wbrew pozorom takie łatwe.
Telewizja to jest niezwykła materia. Mawialiśmy, że jak się lekarz myli - to
idzie w piach, a naszą pomyłkę oglądają miliony ludzi. W moim przypadku liczyła
się oglądalność. W przypadku „dobrej zmiany” w mediach publicznych – liczy się
propaganda.
Wiecie jak jest różnica między „nie zgadzam się”, a „zgadzam się”? Pół sekundy
na wycięcie „nie”. Żart? Oglądam dzisiaj Wiadomości i słyszę słowa, które nie
padły, albo zostały wycięte. Mogę się mylić. Nigdy przecież nie byłem
dziennikarzem. Ale umiem ciąć.
Wiara w telewizyjnie mówione słowo przeszła mi już za czasów Dziennika
Telewizyjnego. Wtedy nie znałem technologii. Porównywałem jedynie rzeczywistość
z przekazem. Oglądając zatem materiały o krajowym zaspokojeniu rynku wędlin i
mięsa, wystawałem jako dzieciak godzinami pod sklepem, by wybłagać kilo
baleronu. A wieczorem w telewizji uśmiechnięte sprzedawczynie w toczkach
opowiadały o pełnych półkach i braku kolejek. Dorzucano potem do tego
ekstremistycznych zbrodniarzy – Wałęsę, Kuronia albo Frasyniuka – żebym
wiedział, czyja wina za moje kolejkowe wystawanie.
A wiele lat później się tego samego nauczyłem - tylko w innym, bardziej zbożnym
celu. Nie chodziło bowiem o ideologię, tylko o utrzymanie ludzi przed
telewizorem. Bez skrupułów, bo prawda nas przecież nie zbawi, jednak to cenna
umiejętność. I absolutnie niewinna. Opowiadać historię tak, żeby nikt się od
niej oderwać nie mógł. A punktem wyjścia jest przecież zmontowana – „nie do
końca prawda”.
Dzisiaj media mogą robić co chcą. Pan redaktor z telewizji w latach
osiemdziesiątych nie miał technologicznie takich możliwości. A to co teraz
słyszycie i widzicie jest tylko wolą wydawcy. Mówisz: Nie podoba mi się
sytuacja – robię: podoba mi się sytuacja. Mówisz: Sytuacja mi się nie podoba –
robię bezboleśnie: Sytuacja mi się podoba. Nawet nie zauważysz. Nie wierzysz?
Decyduje zawsze szef.
Kiedyś był dziennikarzem. Kolegą z redakcji.
Teraz jest politykiem. Kolegą z partii.
Jak będzie?
Co usłyszysz?
Co usłyszysz?
Jaka jest prawda?
Nigdy się nie dowiesz.
Nigdy się nie dowiesz.
Nic dodać nic ująć. Na potrzeby statystyk kiedyś pani prokurator ze świadka chciała ze mnie zrobić oskarżonego. Dokładnie o to samo zaprzeczenie szło. Musiała poprawić, przepisać raz jeszcze i zniszczyć przy mnie jej zachciankę. Inne okoliczności lecz metoda taka sama.
OdpowiedzUsuń