I tak wylądowaliśmy na płonącym śmietnisku importowanym z całego świata i niczym konający Maciek Chełmicki - wraz ze swymi nadziejami, odwagą i dumą, wraz z żalem za utraconymi bezpowrotnie szansami - brniemy w nim 'nadzy utopieni w mule', który Styksem przecież nie jest.
Tak zamieniwszy poloneza Ogińskiego na disco polo, a
chwałę bohaterów na brunatne bojówki nietolerancji - taplamy się w śmieciach i
liżąc z goryczą rany śnimy o minionej sławie.
Tym właśnie staliśmy się przez dwa i pół roku -
śmietniskiem Europy pełnym cwaniaków od łatwej kasy, hipokryzji i arogancji,
którą plują nam cynicznie w twarz przybierając bezwstydnie święte pozy zbawców
narodu. Bezwzględnie i bez litości.
To się nam nie należało!
Patrzymy na to z obrzydzeniem i ciągłym niedowierzaniem,
że się stało, lecz szata Dejaniry płonie spokojnie na zgarbionym grzbiecie, bo
zedrzeć jej sił nie mamy, a i wiary brakuje i wstyd przed nagością.
I co teraz? Czy to już ta granica, co za nią uśmiech
pogodny i tyle? Czy to już właśnie umieramy powoli w przyzwoleniu i apatii? W
oczekiwaniu?
Maciek Chełmicki nie zmartwychwstanie przecież z morza
nie swoich śmieci.
My możemy.
"Wiary dziś życzę Tobie, że zostanie
Bo na tej ziemi jesteś po to właśnie
By z ognia zgliszcza
Mógł powstać dyjament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie
Czy wiesz, że jesteś po to właśnie!
Połóż rękę na sercu
Otwórz oczy szeroko i skacz!
Powiedz: Teraz lub nigdy
Zamiast: Będzie co ma być
I nie czekaj aż głód spełni
Twoje cierpienie! Tak!"
C.K. Norwid
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz